(Unless otherwise stated, the copyright of the materials included belong to Jan Woreczko & Wadi.)
Złotów
Z Wiki.Meteoritica.pl
Poland XXX – metek znaleziony dwa razy
Mieszkaniec Złotowa[1] na Pomorzu w woj. wielkopolskim, pan Jacek, jesienią 2010 roku wraz z synem i kolegą, przeszukiwali za pomocą wykrywaczy metalu okoliczne lasy w poszukiwaniu „fantów militarnych”. Jego 14-letni syn w pewnym momencie zwrócił uwagę na dużą rdzawą bryłę leżącą na wierzchu[2]. Mały fragment odcięty od okazu otrzymał Marcin Cimała i potwierdził, że jest to meteoryt. Bez szczegółowych badań trudno rozstrzygnąć jego typ i czy nie jest to kolejny okaz meteorytu Morasko?
Fragment ten był prezentowany na VI Seminarium Meteorytowym w Olsztynie i w opinii znawców tematu jest to Morasko. Podczas późniejszych oględzin fragmentu dokonanych przez prof. Łukasza Karwowskiego, stwierdził on, że nie ma różnicy mikroskopowej z Moraskiem!
Z naszych informacji wynika, że jest to okaz meteorytu Morasko i nie mógł być znaleziony w okolicy Złotowa. Jest bardzo prawdopodobne, że został znaleziony bliżej Poznania (niż to sugeruje Pan Jacek) na „linii spadku” meteorytów Przełazy-Morasko-Jankowo Dolne.
Po oczyszczeniu okaz waży 9,7 kg.
Opowieść pana Jacka spisana przez Wadi i prezentowana na seminarium w Olsztynie w formie posteru:
W listopadzie 2010 roku pan Jacek z 15-letnim synem i swoim kolegą Zbyszkiem wybrali się na poszukiwania militariów. Przy pomocy wykrywaczy metali penetrowali znany im „dobry teren” 70 km na północ od Poznania[3]. W pewnym momencie syn pana Jacka zobaczył leżący na trawie spory, rdzawy kamień. Natychmiast zawołał ojca. Na miejscu pierwszy pojawił się pan Zbyszek.
– Ciężkie jak cholera – powiedział podnosząc kamień. – To żelastwo waży ze 3 kg.
Z kolei kamień wziął pan Jacek.
– Podniosłem go i oszacowałem wagę na ok. 10 kg. Przez lata pakowałem na siłowni i wiem, co ile waży – stwierdził i natychmiast dodał – Za ciężki na szmelc. To meteoryt!
Pan Jacek szuka militariów od 20 lat, historię terenów Pomorza ma w małym palcu, rzuca datami, dywizjami, nazwiskami. Stwierdził, że „ma poukładane i o meteorytach wie co nieco”. Jednym słowem od początku był pewien znaleziska.
W tym samym czasie w tej okolicy inni znajomi pana Jacka szukali militariów. Wcześniej umówili się, że jakoś spotkają się „przy drodze”. No i szli tą drogą.
– Idziemy przez las. Zbyszek targa ten kamień. Kiedy Tomek (drugi znajomy) go zobaczył, od razu poznał – opowiada pan Jacek.
– Co wy taki szmelc targacie, ja go znalazłem i wyrzuciłem – powiedział z kpiną w głosie. Faktycznie, okaz pierwszy raz został znaleziony wiosną 2010 roku przy pomocy wykrywacza metalu. Został wykopany z głębokości ok. 30 cm. Ostrą częścią (najwęższą) skierowany był do dołu.
Pan Tomek w dalszym ciągu nie wierzył, że to meteoryt, natomiast pan Jacek zabrał okaz do domu i chciał oczyścić. Kolega radził, aby go wypiaskować, ale pan Jacek wie, co jest grane. Od lat czyści różne wykopane skarby i „nigdy na błysk”. Rzecz stara nie może wyglądać jak nowa! Kamień oczyścił więc szczotką i zabezpieczył balistolem. Okaz bez zwietrzeliny waży 9,70 kg, tj. 300 gram mniej niż po znalezieniu.
Następnego dnia do pana Jacka zadzwonił pierwszy znalazca kamienia z propozycją odkupienia okazu.
– To może byś go sprzedał? – zapytał pan Tomek.
– Taki szmelc chcesz kupić? – dowcipkował pan Jacek i kamienia nie sprzedał.
Potrzebował jednak wiarygodnej osoby, aby potwierdziła znalezisko. W Internecie znalazł namiar na Marcina Cimałę. Umówił się, że wyśle próbkę. Pan Jacek zastanawiał się czy nie odciąć jej laserem, bo ma takie możliwości. W ostateczności wybrał diaksa z dobrą piłą. Wcześniej z powodzeniem takiej samej używał do cięcia metalowych części. Tym razem sprawa nie była prosta. Kamień okazał się tak twardy, że po odcięciu malutkiej piętki z tarczy została połowa! Fragment dostał Marcin Cimała, który potwierdził nieziemskie pochodzenie kamienia.
Od listopada ubiegłego roku pan Jacek nie był na miejscu znaleziska. Planuje jednak przeszukanie okolicy. Nietypowy kształt kamienia może wskazywać na to, że podczas spadku rozpadł się na części.
– W okolicy znaleziska są małe zagłębienia terenu. Raczej nie po działaniach wojska, bo tu nie przesuwał się front, nie było też poligonu. Nawet kiedyś zastanawiałem się, czy to nie są kratery meteorytowe? – podzielił się swoimi spostrzeżeniami pan Jacek.
Lokalizacja
(Z) Złotów
* W 2018 roku Google zmieniło zasady działania apletu, mapa może wyświetlać się niepoprawnie (pomaga Ctrl+F5); więcej → Szablon:GEMap-MyWiki
Galerie
Okaz Złotów przed czyszczeniem (fot. znalazca)
Okaz Złotów po oczyszczeniu (fot. znalazca)
Bibliografia
- Świetlik Andrzej, Kapla Grzegorz, Ryszkiewicz Maja, (2015), Złotów i tak wszyscy wiedzą, Biblioteka Muzeum Ziemi Złotowskiej w Złotowie 2015.[4] ISBN 978-83-935282-2-6.
Przypisy
Zobacz również
- meteoryt Murowana Goślina
- meteoryt Morasko