PayPal-donate (Wiki).png
O ile nie zaznaczono inaczej, prawa autorskie zamieszczonych materiałów należą do Jana Woreczko & Wadi.

(Unless otherwise stated, the copyright of the materials included belong to Jan Woreczko & Wadi.)


Łowicz/Ilustrowany Kuryer Codzienny

Z Wiki.Meteoritica.pl

0

Tekst artykułu (pisownia i wyróżnienia w tekście zgodnie z oryginałem)[1]: Ilustrowany Kuryer Codzienny, 88 (29 marca 1935), s. 11. Plik DjVu.


«

Szczątki meteoru znaleziono pod Łowiczem.

Z Warszawy donosi (Mt): Przed 10 dniami ogłosiliśmy na łamach „IKC“ jako w pierwszem z pism, wiadomość otrzymaną z Obserwatorjum Astronomicznego w Krakowie o olbrzymim meteorze, który przeleciał nad zachodnia częścią naszego kraju. Krakowskie Obserwatorjum Astronomiczne za naszem pośrednictwem prosiło wszystkich, którzy byli świadkami tego niezwykle rzadkiego zjawiska o wiadomości i szczegóły. Meteor przeleciał i spadł w nocy z dnia 11 na 12 bm. Wezwanie Obserwatorjum Krakowskiego umieszczone na łamach naszego pisma odniosło skutek. W ubiegły poniedziałek (dnia 25 bm.) rano w Obserwatorjum Astronomicznem uniwersytetu warszawskiego zadzwonił telefon:

— Tu mówi Wilczyński, dyrektor seminarium nauczycielskiego w Łowiczu.[2] Donoszę panom, że

we wsi Krępy pod Łowiczem

znaleziono odłamki meteoru.

Telefon z. Łowicza zrobił w obserwatorjum wielkie wrażenie. Odnalezienie meteoru, to zjawisko niezmiernie rzadkie. Ostatni raz meteor spadł w Polsce przed 70 blisko laty, 30 stycznia 1868 r. Szczątki meteoru znaleziono wówczas w odległości 10 mil od Warszawy, pod Pułtuskiem. Meteor eksplodował wówczas wysoko w powietrzu, rozpadając się na mnóstwo części. Wiadomo jedynie o czterech częściach, jedna z nich jest w posiadaniu warszawskiego obserwatorjum astronomicznego, drugą posiada państw. gimnazjum im. Staszica, trzecia jest w rękach państw. Instytutu Geologicznego i wreszcie czwarta w posiadaniu wiedeńskiego muzeum przyrodniczego. W Wiedniu znajduje się największa cześć tego meteoru z 1868 r. rozmiarów głowy ludzkiej.

Przed 27 laty olbrzymi meteor spadł w tajdze syberyjskiej, niszcząc wielkie połacie lasów. Części tego meteoru dotychczas nie zostały odnalezione.

Dyrektor warszawskiego obserwatorjum astronomicznego prof. Kamieński delegował natychmiast do Łowicza, celem przeprowadzenia badań na miejscu dwóch asystentów dr. Orkisza[3] i mgr. Macieja Bielickiego[4]. Obaj ci młodzi uczeni przybyli do Łowicza wczoraj rano i natychmiast przystąpili do pracy. Opowiada nam o tem jeden z uczestników wczorajszej wyprawy naukowej p. mgr. Maciej Bielicki.

—Od dyr. Wilczyńskiego dowiedzieliśmy się, że pierwszych informacyj dostarczył mu nauczyciel szkoły powszechnej we wsi Krępy p. Masztanowicz. Ten ostatni znów dowiedział się od chłopców, że niektórzy ludzie we wsi znaleźli odłamki dziwnego kamienia, który spadł z nieba. Wieśniacy, utrzymywali całą rzecz w tajemnicy: jedni przywiązując do „spadłego z nieba kamienia“ nadprzyrodzone własności, drudzy myśląc, że odłamki kryją w sobie złoto, czy inny skarb.

— Samochodem, użyczonym przez starostę łowickiego p. Siwka, udaliśmy się do Kręp. Tam natychmiast przystąpiliśmy do badań. Przesłuchaliśmy wszystkich świadków pojawienia się spadnięcia meteoru. Pragnąc uniknąć, o ile to jeszcze było możliwe, przekręceń i ubarwień, przesłuchaliśmy metodą sędziów śledczych każdego z osobna. Naogół opowiadania naocznych świadków były zgodne, jeśli chodzi o momenty zasadnicze. Wedle tych opowiadań

przebieg zjawiska był następujący:

Około godz. 1-szej po północy rozjaśniło się nagle, jak w dzień. W ciągu kilku sekund w promieniu kilkunastu kilometrów wszystko było tak jaskrawo oświetlone, jak w pełnem słońcu. Zaraz potem rozległ się głuchy huk, który wstrząsnął szybami domów i zbudził mieszkańców wsi. Niektórzy z nich wybiegli na drogę. Po pierwszym głuchym huku rozległy się wkrótce większe detonacje. We wsi powstała panika.

„Ten ognisty kamień z nieba, to dopust Boży“,

mówiono.

— Wedle ich opisów ustaliliśmy, że głuchy huk wysoko nad ziemią powstał najprawdopodobniej w czasie eksplozji meteoru. Eksplozja ta nastąpiła zaś z powodu zmian wewnętrznych wywołanych wysoką temperaturą. Detonacje, jakie nastąpiły później, pochodziły zapewne od uderzeń części roztrzaskanego meteoru o ziemię. Pamiętać trzeba, że szybkość meteoru jest olbrzymia. Wynosi ona kilkadziesiąt kilometrów na sekundę.

W kilka dni później jeden z gospodarzy niejaki Barducha[5], znalazł przy drodze polnej

jakiś dziwny kamień,

którego nie znał.

Kamień ten był duży i ciężki i ważył ponad 10 kg. Chłopi we wsi odrazu się domyśleli, że jest to „kamień z nieba“. Każdy z nich chciał mieć choćby kawałek i zaczęli go rozbijać młotami. Barducha[5] skarżył się, że kamień był twardy i rozbijanie szło bardzo ciężko. Części rozbitego meteoru brali nietylko chłopi, ale i wojskowi, którzy właśnie w tym czasie odbywali manewry pod Łowiczem.

Udało się uratować z tego tylko trzy kawałki, wagi łącznej około 2 kg.

W odległości kilkaset metrów od miejsca, w którem Barducha[5] znalazł swój „kamień z nieba“, spadla inna cześć meteoru wagi około 4 kg. Kto te część znalazł, nie udało się ustalić. Asystenci obserwatorjum warszawskiego odebrali czwarty odłamek meteoru w urzędzie gminnym w Domaniewiczach[6]. W miejscu, w którem spadł 10-kilogramowy odłamek, rozbity później przez chłopów, wyżłobiony był w ziemi niewielki dołek. Opowiadano jeszcze, że na podwórze jednego z domostw w pobliskiej wsi Łagów spadł również dość

wielki odłamek meteoru koloru żółtego.

— Tego żółtego meteorytu nie udało nam się jednak odszukać — mówi mgr. Bielicki.

Niewątpliwie wiele odłamków spadłego meteoru ukrytych zostało przez wieśniaków i inne osoby, które sądzą, że zdobyły skarb, lub też talizman o nadprzyrodzonych własnościach. Ludzie ci nie rozumieją, że posiadane przez nich meteoryty posiadają jedynie wartość naukową. Niewątpliwie również mnóstwo odłamków meteoru rozrzuconych jest po okolicznych polach i łąkach. Nauczyciel szkoły powszechnej w Krępach p. Masztanowicz[7] planuje w najbliższych dniach przeprowadzenie wielkich poszukiwań. Chłopcy z jego szkoły rozsypani w tyralierę będą szukali po polach szczątków meteoru.

— W tej chwili dokonywana jest analiza meteorytu

w Państw. Zakładzie Mineralogii — mówi nam prof. Kamieński[8], który właśnie wyszedł ze swego gabinetu i przysłuchiwał się naszej rozmowie. W zakładzie tym zbadane zostaną pod kierunkiem prof. Thugutta[9] własności fizyczne i chemiczne spadłego meteorytu. W tej chwili na podstawie pobieżnych oględzin stwierdzić można tylko, że jest to meteoryt o składzie przechodnim miedzy kamienistym a metalicznym t. zw. mezzosideryt.

Meteory są szczątkami starzejących się komet, które się rozpadają. Wskutek bardzo wielkiej szybkości, meteory, zetknąwszy się z atmosferą ziemską, rozgrzewają się do bardzo wysokiej temperatury i świecą. O ile meteor jest zjawiskiem niezmiernie rzadkiem, o tyle bardzo często, zwłaszcza latem, obserwujemy „spadające gwiazdy“. Te drobne meteoryty spalają się najczęściej w atmosferze i spadają na ziemię iako drobny pył.

»


Przypisy

  1. ^ tekst odczytany OCR, może zawierać błędy
  2. ^ patrz → Seminarium Nauczycielskie w Łowiczu
  3. ^ Lucjan Orkisz – polski astronom, pierwszy polski odkrywca komety, którą później nazwano jego imieniem (C/1925 G1 (Orkisz)); więcej → Urania
  4. ^ Maciej Bielicki – polski astronom, specjalizował się w obliczaniu orbit komet, meteorów i sztucznych satelitów Ziemi; patrz więcej → Wilno 1936, Bolid 1965
  5. ^ a b c błędna pisownia nazwiska, poprawnie Barbucha
  6. ^ chodzi o wieś Domaniewice
  7. ^ Masztanowicz – nazwisko związane z Łowiczem i okolicami; patrz → nazwiska-polskie.pl
  8. ^ Michał Kamieński – polski astronom, specjalista mechaniki nieba; profesor astronomii Uniwersytetu Warszawskiego i dyrektor Obserwatorium Astronomicznego UW
  9. ^ Stanisław Józef Thugutt – polski mineralog, założyciel i redaktor czasopisma Archiwum Mineralogiczne; patron Muzeum Geologicznego Wydział Geologii Uniwersytetu Warszawskiego w Warszawie
Osobiste